Trekking: rowerowe wyprawy

Strona "Miasta dla rowerów" jest poświęcona rowerowi jako alternatywie dla samochodu. Uważamy, że miejsce roweru nie jest na bagażniku na dachu samochodu. Wakacje pod namiotem i na rowerze zamiast samochodu to świetny, alternatywny sposób poznawania świata i spędzania wolnego czasu. Tym bardziej, że rower można przewieźć na dalszą odległość na przykład pociągiem. Stąd niniejszy rozdział, poświęcony rowerowym wakacjom i weekendowym wypadom za miasto.

Tak wygląda przygotowany do drogi rower wyprawowy, czyli - z angielskiego - trekkingowy. Ma konstrukcję bardzo podobną do roweru górskiego i podobny (często taki sam) osprzęt, różni go jednak wielkość kół (28 cali zamiast 26 oraz wąskie obręcze ułatwiające jazdę po asfalcie i w miarę twardych polnych czy leśnych drogach), a także szczegóły geometrii: na przykład zazwyczaj nieco dłuższy tójkąt tylny, ułatwiający mocowanie sakw do bagażnika, czy dłuższa rama, lepsza do jazdy na szosie.

Sama rama

Kupując rower trekingowy musimy dobrać odpowiednią wielkość ramy. Stając w luźno, w lekkim rozkroku z rowerem między nogami i rękami położonymi na kierownicy, powinniśmy mieć górną rurę ramy kilka centymetrów poniżej krocza. Mądrość ludowa powiada, że powinna się tam zmieścić dłoń. Ponieważ ramy "męskie" dużo lepiej pracują pod obciążeniem sakwami (a wewnątrz ramy "męskiej" jest też dużo więcej miejsca na bidony, kłódkę szaklową itp.) wybierając rower trekingowy także panie powinny raczej zdecydować się na tradycyjną, męską wersję tego pojazdu.

Osobną sprawą jest materiał, z jakiego wykonana jest rama. Obecnie niemal wszystkie dostępne na rynku rowery mają ramy aluminiowe. Popularna niegdyś stal stopowa (tzw. chromo - molibdenowo, CrMo, Cromoly czy Cromo) w bardzo wytrzymała i doskonale tłumiąca drgania w Polsce jest praktycznie już niespotykana. Dla porównania: w Niemczech rowery z ram stalowych CroMo należą do najdroższych na rynku. Dla porządku należy zwrócić uwagę na najtańsze spotykane rowery ze zwykłej stali HiTen (High - Tensile) - są dużo cięższe od innych ze względu na niską wytrzymałość i konieczność stosowania grubych ścianek w rurach ramy. Generalnie należy dobierać ramy znanych producentów (Trek, Giant, Marin, Wheeler, Specialized, Author , Scott itp.). Ważną sprawą jest średnica tzw. główki ramy: starsze modele mają średnicę 1 cala, nowsze - 1 i 1/8 cala. Ta wielkość decyduje o tym, jakie widelce możemy zastosować w danym rowerze.

Doświadczeni rowerzyści dzielą się na fanatyków ram chromomolibdenowych i aluminiowych - trudno wyrokować, który rodzaj materiału jest lepszy (ze względu na technologię produkcji, ramy stalowe są bardziej przyjazne dla środowiska). Ramy stalowe są dużo łatwiejsze do spawania. Pęknięta rama aluminiowa nadaje się praktycznie tylko na złom. Kupując ramę aluminiową, koniecznie trzeba się upewnić, że ma wymienny hak przerzutki (dla szukających w Internecie: ang. "replaceable dropout"), czyli miejsce, gdzie mocuje się tylną przerzutkę i gdzie stosunkowo często dochodzi do pęknięć. W każdym razie kupując rower, podstawową kwestią jest właśnie jakość ramy. Osprzęt jest mniej istotny: możemy go po prostu stopniowo wymieniać, w miarę zużycia lub potrzeb.

Diabeł siedzi w szczegółach. Oj, siedzi...

W przypadku roweru trekingowego bardzo istotne okazują się szczegóły mające wpływ na wygodę jazdy - wszak mamy spędzać na nim ładnych kilka godzin dziennie, pokonując 80-150 kilometrów! Dlatego szczególnie uważnie należy dobierać i ustawiać siodełko, wyregulować położenie kierownicy oraz kupić tzw. "rogi" które pozwolą na zmianę położenia rąk podczas jazdy. (Na dłuższe trasy koniecznie trzeba zakładać kolarskie spodenki z tzw. "pampersem", są znacznie wygodniejsze i minimalizują ryzyko odparzeń itp. przykrości). Warto kupić też ergonomiczne rączki, tzw. Biogripy, pochłaniające mikrowstrząsy i zmniejszające prawdopodobienstwo urazu nadgarstka (fotografia obok). Niestety, nie są one dostępne w polskich sklepach rowerowych. Strona producenta - tutaj (po niemiecku).

Treking to oczywiście przewożenie dużej ilości bagażu: sprzętu kempingowego, ubrań,  żywności (zobacz też tutaj). Dlatego rower musimy wyposażyć w dobry, mocny bagażnik - a nawet dwa bagażniki, w tym jeden mocowany do przedniego widelca (tzw. low-rider). Dobry bagażnik przede wszystkim nie ma ruchomych prętów - jedyne, co może się w nim ruszać, to krótkie stalowe wysięgniki, umożliwiające przykręcenie go do ramy roweru. Tylny bagażnik powinien mieć z tyłu uchwyt do mocowania światła odblaskowego, a w dolnej części - zaczepy do mocowania gum, przytrzymujących bagaż. Najbardziej wytrzymałe bagażniki są robione nie z prętów, ale ze stalowych rurek (Tubus). Niektóre modele pozwalaja wieszać sakwy poniżej półki bagażnika nad tylnym kołem, co obniża środek ciężkości roweru poprawiając jego stabilność oraz bardziej z tyłu. To z kolei może być zbawienne dla rowerzysty o dużym numerze buta (może się zdarzyć, że pięta zawadza o sakwy, co zupełnie uniemożliwia dłuższą podróż i może zniszczyć zarówno sakwy, jak i buty). Takie bagażniki robi między innymi SL Bike. Kupując bagażnik, upewnij się, że będzie pasował do rozmiaru kół twojego roweru - bagażniki do rowerów górskich na kołach 26 cali mogą być za małe na rower trekingowych na kołach 28 cali. Warto zwrócić też uwagę, czy w górnych rurach tylnego trójkąta znajdują się otwory na śruby mocujące bagażnik. Ramy bez takich otworów należą do wielkiej rzadkości, ale lepiej to sprawdzić.

Przedni bagażnik - "low rider" - umożliwia bardziej racjonalne i równomierne rozłożenie bagażu z przodu i z tyłu roweru. Niektóre low-ridery wymagają gwintowanych otworów w przednim widelcu. Jeśli nasz rower nie ma takich otworów, to musimy poszukać w sklepie low-ridera mocowanego do widelca specjalnymi obejmami. Dobre bagażniki przednie powinny mieć gwarantowaną przez producenta nośność rzędu 20 kilogramów, tylne - ponad 25 kilogramów.

bagażnik typu lowrider

Rower trekingowy warto wyposażyć w nóżkę, Objuczony bagażem trudno stabilnie oprzeć na przykład o ścianę czy słup. Poza tym ze stojącego stabilnie roweru łatwiej zdejmować sakwy lub wyciągać z nich potrzebne przedmioty. Ze względu na masę roweru z sakwami nóżka powinna być dość długa - oparty o nią rower nie powinien pochylać się zbytnio na bok. Amatorzy fotografii zauważą, że dzięki nóżce możemy fotografować nasz rower stojący dumnie na tle zapierających dech w piersiach widoków - inaczej często nasz rower musi smętnie leżeć na boku gdzieć na obrzeżach kadru.

Noski czy SPD?

Długotrwałe pedałowanie jest dużo łatwiejsze, kiedy rowerzysta jest bardziej "zespolony" z rowerem. Właśnie dlatego wymyślono "noski" mocujące stopę do pedału. Dzięki temu noga nie ześlizgnie się z pedału, a przede wszystkim możliwe jest nie tylko "pchanie" pedałów z góry, ale także ich "ciągnięcie" do góry - praca nóg rowerzysty staje się bardziej efektywna.

Pedały typu SPD to bardziej zaawansowane rozwiązanie umożliwiające taką technikę jazdy: zamiast pedałów do korb przymocowane są uchwyty, w które rowerzysta wczepia buty ze specjalnymi blokami w podeszwach. Użytkownicy SPD twierdzą, że jest to rozwiązanie dużo wygodniejsze, niż noski - ale wymaga ono specjalnego obuwia. Nie ulega wątpliwości, że w przypadku roweru trekingowego sensownym rozwiązaniem może być zastosowanie pedałów SPD z platformami, które umożliwiają jazdę także w zwykłym obuwiu, bez bloków w podeszwach.

Zwolennicy nosków twierdzą natomiast, że jazda trekingowa nie wymaga tak mocnego połączenia rowerzysty z rowerem, jakie daje SPD, za to noski pozwalają na swobodny dobór obuwia przy jednoczesnej oszczędności - zarówno pedały SPD, jak i współpracujące z nimi specjalne obuwie są dość kosztowne. Na wyprawach rowerowych może się zdarzyć, że rower musimy pchać na długich odległościach po drogach o tak złej nawierzchni (kamienistych, piaszczystych) że jazda jest niemożliwa - to kolejny argument za noskami i zwykłymi, porządnymi butami trekingowymi. Tym bardziej, że buty SPD zazwyczaj nie są używane do "normalnego" chodzenia i w tej sytuacji można sobie otrzeć stopy do żywego mięsa.

Sakwy

Bagaż na rowerze przewozimy w sakwach. O ile w sklepach rowerowych jest spory wybór sakw, o tyle tylko niektóre z nich są godne polecenia. Sakwy powinny być wytrzymałe, pojemne, wodoszczelne, łatwe do zdejmowania i zakładania oraz niekłopotliwe w pakowaniu i zamykaniu. Wydaje się, że najbliższe ideału są sakwy niemieckiej firmy Ortlieb - modele Backroller (podstawowe) i Frontroller (mniejsze, przeznaczone przede wszystkim na przedni bagażnik typu "low rider"). Zupełnie przyzwoite, wzorowane na rozwiązaniach Ortlieba - a zarazem dużo tańsze - sakwy produkuje polska firma Crosso. Jak ognia należy unikać sakw, zapinanych zamkami błyskawicznymi - one rozpadają się w najmniej spodziewanym momencie i możemy wręcz zgubić bagaż w czasie jazdy.

Sakwy Ortlieba są wieszane na bokach bagażnika (patrz zdjęcie u góry tej strony) przy pomocy sprytnych zaczepów. Dzięki temu platforma bagażnika jest pusta i możemy na niej umieścić przy pomocy gumowych pasków namiot, karimatę czy inne wielkogabarytowe (i raczej lekkie) przedmioty. Wspomniane sakwy są wodoszczelne - można je wykorzystać na przykład do noszenia wody na kempingu. Zamykane są nie na zacinający się często zamek błyskawiczny, ale w niezwykle prosty, acz skuteczny sposób: górna krawędź jest po prostu zawijana i dociskana paskami. Dzięki temu są bardzo łatwo dostępne na postoju.

Ogromną zaletą tych sakw jest łatwość ich zdejmowania. Można to zrobić praktycznie jedną ręką, podnosząc je za sprytnie ukrytą rączkę, co automatycznie zwalnia dociskane sprężynami zaczepy. Doceni to każdy, kto pakował rower do pociągu, zwłaszcza na stacji kolejowej z niskimi peronami. Dzięki temu załadunek i wyładunek z wagonu trwa kilkanaście sekund, sakwy możemy wieźć w przedziale, a stojące na końcu pociągu rowery nie blokują swoimi rozmiarami dojścia do toalety.

Pakowanie sakw to duża sztuka. Każdy rowerzysta ma swój "system", który zresztą pomaga w orientacji. Ja w przednich sakwach wożę sprzęt kuchenny (palnik, kartusze, garnki, sztućce itp.) i biwakowy, sprzęt do napraw roweru i części zapasowe (z wyjątkiem tego, co jedzie zawsze w sakwie podsiodłowej), niepotrzebne w danym momencie mapy, przewodniki, a także ładowarki oraz - samej na górze - żywność i napoje. Przednie sakwy są bardzo łatwo dostępne i można z nich wyjmować rzeczy nie zsiadając z roweru. W tylnych sakwach z kolei jadą ubrania: na samym dole zapakowane w worek brudne i "biwakowe" (nieużywane podczas jazdy) i torba "łazienkowa" (uwaga: szampony, żele pod prysznic i pastę do zębów warto zapakować w kilka worków foliowych, żeby zawartość nie wycisnęła się do wnętrza sakw!) a na samej górze, łatwo dostępne - w jednej sakwie ubrania przeciwdeszczowe, w drugiej - ciepły polar. Ponieważ ważę sto kilogramów, staram się odciążać tylne koło i równomiernie rozkładać obciążenie na przód i tył roweru. Najcięższe rzeczy wiozę z przodu. W tylnych sakwach jadą lekkie, ale dość objętościowe ubrania.

Rowerzyści jadący na naprawdę długie wyprawy albo grupy na rowerowych obozach wędrownych często przewożą część ekwipunku przy pomocy mało w Polsce popularnych, a bardzo praktycznych, specjalnych rowerowych przyczepek. Ich przegląd znajduje się tutaj. Ja używam bardzo innowacyjnej polskiej przyczepki Extrawheel. Tam w workach wożę duży śpiwór, namiot, karimatę oraz zapasy wody w butelkach i zakupy jedzeniowe. Kiedyś namiot i śpiwór woziłem w worku na platformie bagażnika między sakwami, ale w przyczepce jest znacznie więcej miejsca i odciążam tylne koło. W dodatku przyczepka ma dość duży zapas pojemności, więc załadowanie kilku kilogramów bananów i dziesięciu litrów wody mineralnej nie jest żadnym problemem.

Torba na kierownicę

Na kierownicy możemy zamocować bardzo pożyteczną, zdejmowaną torbę. Jest to doskonały sposób przewozu drobnego bagażu podręcznego: aparatu fotograficznego, pieniędzy, telefonu komórkowego, czekolady, mapy, zapasowych baterii i innych podręcznych drobiazgów. Dobrej jakości torba na kierownicę jest sztywna, umożliwia przewóz do około pięciu kilogramów bagażu i jest mocowana przy pomocy "klikanego", sztywnego zapięcia - dzięki któremu można ją błyskawicznie zdjąć z kierownicy i nosić ze sobą.

Torba na kierownicę jest idealna zamiast sakw na krótkie, kilkugodzinne wypady czy jednodniowe, weekendowe wyprawy. Niektóre modele mają specjalną, przeźroczystą kieszeń na mapę, umieszczoną na wierzchu. Wadą toreb mocowanych na kierownicy jest to, że ograniczają widoczność drogi tuż przed przednim kołem. Jest to istotne w trudnym terenie. Uniemożliwiają też montaż na kierownicy bateryjnego oświetlenia. W takiej sytuacji musimy montować bateryjne reflektorki na "rogach" kierownicy - dobrze, jeśli są one mocno wygięte, w przeciwnym razie może się zdarzyć, że reflektor będzie świecił na bok, a nie do przodu! Brakuje też wtedy na kierownicy miejsca na GPS.

Oświetlenie

Ponieważ trekking a także weekendowe wypady za miasto zazwyczaj odbywają się za dnia i przy dobrej pogodzie, wydaje się, że mocowanie oświetlenia na dynamo nie jest konieczne w rowerach wyprawowych. Tym bardziej, że dynamo może nie dawać dosyć światła podczas powolnego manewrowania w trudnym terenie, a konieczne w jego przypadku okablowanie może się porwać podczas przypadkowych przejazdów przez zarośla. Bateryjne reflektorki i lampy diodowe wystarczają w zupełności, a w dodatku mogą się bardzo przydać na biwaku czy podczas nocnego poszukiwania na pniach drzew znaków szlaku turystycznego. Ostatnio na rynku pojawiły się rowerowe pozycyjne światła przednie, wykorzystujące bardzo jasne białe diody LED - warto się zaopatrzyć w takie lampki ze względu na ich wielką energooszczędność. Szerzej na temat oświetlenia piszemy tutaj.

Warto wozić ze sobą komplet zapasowych baterii. Jeśli nasz reflektor działa na akumulatorki - oczywiście nie możemy zapomnieć o ładowarce! Na trasie bardzo ważne są wszelkie odblaskowe dodatki, poprawiające widzialność roweru o zmierzchu. Sakwy i torby powinny być fabrycznie wyposażane w odblaskowe naklejki. Dodatkowo, do tylnego bagażnika należy przymocować dobrej jakości duże światło odblaskowe, a na kostki nóg i przedramię - założyć odblaskowe opaski, zwracające uwagę kierowców. W odblaskowe opaski z boków wyposażone są też najlepsze opony trekingowe - np. Marathon firmy Schwalbe.

Mało kto wie, że na biwaku w nocy zamiast zwykłych latarek czy rowerowego reflektorka (a nawet białych LEDów) można równie dobrze używać czerwonej rowerowej lampki diodowe. Co prawda daje ona dużo słabsze światło, ale wystarcza ono do więkoszści potrzeb, bateria wystarcza na bardzo długo, a przede wszystkim czerwona dioda nie oślepia, dzięki czemu oczy przyzwyczajone do ciemności w ogóle nie tracą zdolności lepszego widzenia w mroku. "Surwiwalowcy" dobrze wiedzą, dlaczego na przykład amerykańskie wojsko używa właśnie latarek dających czerwone światło :)

Specjalistyczny osprzęt trekingowy

W ostatnich latach pojawiło się na rynku trochę dedykowanego osprzętu rowerowego do zastosowań trekingowych. Prawdopodobnie najważniejszą nowością są specjalne piasty bez kołnierza, umożliwiające wymianę szprych od strony wielotrybu bez konieczności ściągania go przy pomocy specjalnych narzędzi, a wręcz naprawę czy zaplatanie koła w warunkach polowych. Piasty takie pojawiły się w najwyższej grupie trekingowej Shimano Nexave - C900 ("odpowiednik" Deore XT dla rowerów górskich), kosztują ok. 170 PLN (przód) i 270 PLN (tył). W Polsce nie są dostępne a z komentarzy spotykanych w Internecie wynika, że rozwiązanie to jest jednak dość kontrowersyjne.

Ze względu na znaczne obciązenia (sakwy) oraz prawdopodobny brak warsztatów na trasie, wskazane jest używanie piast i obręczy na 36 szprych, oraz najmocniejszych szprych znanych producentów (np. DT Swiss). Ważne są też obręcze - muszą być jak najmocniejsze. Wskazane są obręcze wysokie, tzw. stożkowe o dużej sztywności i odporności, a także kapslowane (czyli oczkowane, ze specjalnymi oczkami/ kapslami wzmacniającymi osadzenie nypli, czyli śrub mocujących szprychę w obręczy). Znane firmy to Rigida, Mavic czy Ritchey. Ta ostatnia firma produkuje m.in. obręcze asymetryczne, które niwelują normalną asymetrię tylnego koła (wynikającą z tego, że z prawej strony znajduje się bardzo gruby, 8- a często 9-rzędowy wielotryb) a przez to w założeniu umożliwiają równomierne przenoszenie obciążeń i wzmacniają koło.

Do trekingu warto założyć specjalne opony. Najlepsze są tzw. semi-slicki, czyli opony z odwróconym bieżnikiem, stawiającym niskie opory toczenia na asfalcie i odprowadzających na boki wodę a jednocześnie o bardzo dobrej przyczepności na zakrętach i polnych drogach. Do najbardziej polecanych należą legendarna Schwalbe Marathon lub nowsza - Marathon XR. Inne znane produkty to np. Continental Top Touring 2000 lub opony holenderskiej firmy Vredestein. Opony te najczęściej są specjalnie uodpornione na przebicie, a wiele modeli ma wklejone z boków odblaskowe paski, znakomicie poprawiające widoczność rowerzysty z boku.

Rower w pociągu

Zgodnie z przepisami, rower można przewozić w pociągach PKP po wykupieniu specjalnego biletu "na rower lub wózek". W kasie otrzymamy dwa bilety - w tym jeden z ceną zero złotych, jest to rodzaj kuponu kontrolnego. Rower należy przewozić w wagonie bagażowym - jeśli dany pociąg prowadzi takowy. Tu jedna uwaga: nawet, jeśli w rozkładzie jazdy znajdziemy informację, że wagon bagażowy jest - w rzeczywistości może się okazać, że go nie ma, a nawet, że jest, ale ... nieczynny (sic!). Tu wszelka informacjacja ze strony PKP jest niestety nieprzewidywalna i niewiarygodna. Poza tym nie należy mylić wagonu bagażowego z pocztowym (z namalowanym charakterystycznym czerwonym pasem i żółtą trąbką) - te absolutnie nie przyjmą roweru na bagaż i  wszelkie dobijanie sie do nich jest bezcelowe.

W wagonie bagażowym nasz rower pojedzie bez sakw i wszelkiego zdejmowanego osprzętu (lampki, liczniki itp.). Jakiekolwiek negocjacje z obsługą w tej mierze są bezcelowe i jedyne, co możemy zrobić, to wcześniej zdjąć z roweru wszelkie bambetle - przyśpieszy i usprawni to załadunek. Zostawiając rowery w bagażowym, warto nawiązać przyjazny kontakt z konduktorem - szkoda by było, gdyby z naszej stacji docelowej pociąg odjechał, zanim zdążyliśmy sobiec do wagonu bagażowego i odebrać rowery.

Jeśli pociąg nie prowadzi wagonu bagażowego, to możemy zgodnie z przepisami rower wprowadzić do przedziału dla podróżnych "z większym bagażem ręcznym" - znajdują się we wszystkich jednostkach elektrycznych typu EN57 (to te żółto-niebieskie lub pomarańczowe, w zależności od regionu Polski, pociągi elektryczne) oraz wagonach piętrowych na którymś z końców poszczególnych członów składu.

W pociągach pośpiesznych nie prowadzących wagonów bagażowych, oraz InterCity i EuroCity można przewozić rowery ustawione w przejściu na końcu składu pociągu w taki sposób, aby nie przeszkadzały podróżnym - zgodnie z zaleceniami kierownika pociągu. W pociągach IC i EC dostaniemy wówczas ciekawą "miejscówkę bez wskazania miejsca" - czyli może się okazać, że całą drogę spędzimy na stojąco. Czasem udaje się przebłagać panią kasjerkę, żeby sprzedała miejscówkę w ostatnim przedziale, tuż obok rowerów.

Niestety, niemożliwy jest przewóz roweru w kuszetkach, wagonach sypialnych i pociągach hotelowych WARSu, chyba, że pociągi prowadzą wagony bagażowe - choć tu wskazana jest daleko idąca podejrzliwość (patrz uwagi o wagonach bagażowych powyżej). W ostateczności można "negocjować" z obsługą pociągu, ale na własne ryzyko ;-)

W 2003 roku PKP wprowadziło na niektórych relacjach dalekobieżnych (w tym do niektórych ekspresów) specjalne wagony do przewozu rowerów pod opieką podróżnego. Rowery przechowuje się w specjalnym pomieszczeniu (mieści się tam kilka, a od biedy kilkanaście rowerów), a rowerzyści podróżują w zwykłych przedziałach znajdujących się w pozostałej części wagonu. Rower znajduje się pod opieką podróżnego (czyli rowerzysty!). To rozwiązanie przy kilku oczywistych wadach (m.in. konieczność pilnowania roweru) ma jedną wielką zaletę - jadąc na drugi koniec Polski w grupie na przykład 8 czy 12 osób, nie musimy pakować się do kilku różnych pociągów żeby przewieźć rowery w przedsionkach. Docelowo jednak PKP powinno w takich wagonach umożliwić pozostawienie roweru pod opieką załogi pociągu w zamkniętym pomieszczeniu, albo przynajmniej zrezygnować z przedziałów, tak aby podróżujący rowerzyści stale mogli obserwować swoje rowery.

Nie jest jasne, jak wygląda sytuacja z przewożeniem rowerów w pociągu za granicę (przez granicę i za granicą). W Internecie pojawiają sie sygnały, że jest to bardzo problematyczne co najmniej w przypadku Czech, Słowacji i Węgier. Bardzo łatwe dla odmiany jest przewożenie rowerów w pociagach w Niemczech, Holandii czy Danii. Aby uzyskać najświeższe informacje z pierwszej ręki, zapytaj na popularnym "preclu", czyli grupie usenetowej pl.rec.rowery

Pakując rower do pociągu należy zdjąć z niego sakwy. Jeśli zostawiamy rower w wagonie bagażowym, jest to wymóg PKP; w każdym innym przypadku dzięki temu po pierwsze łatwiejszy będzie sam załadunek i rozładunek (chyba, że na stacji są wysokie perony a pociąg nie stoi na łuku torów), po drugie rower będzie zajmował mniej miejsca w przejściu, a po trzecie będziemy mogli pilnować bagażu w przedziale. Przewożąc rower inaczej, niż w wagonie bagażowym, warto go przyczepić U-lockiem np. do drzwi pociągu i zdjąć z niego wszelkie liczniki, lampki itp. - licho i złodzieje nie śpią.

Co wziąć ze sobą na trekking?

  • kurtka przeciwdeszczowa z kapturem (goretex, inne oddychające, peleryna)
  • spodnie przeciwdeszczowe (goretex, inne oddychające)
  • kurtka ciepła (fleece, polar)
  • dres lub bluza z kapturem
  • spodnie kolarskie długie
  • spodnie kolarskie krótkie
  • wiosną lub jesienią (np. w długi majowy weekend) - zimowe rękawiczki!
  • dwa podkoszulki (tyle wystarczy - ale na chłodniejszy dzień warto mieć współpracujący z fleece/polarem rhovylon czy power dry)
  • bielizna - dwa komplety
  • skarpety ciepłe (CoolMax)
  • buty kolarskie (lub inne: trekingowe, hikingowe, ale z twardą podeszwą i - jeśli możliwe, także membraną gore-tex)
  • sandały lub trampki
  • śpiwór
  • karimata lub materac samopompujący (najlepiej aluminizowane, termoizolacyjny)
  • termofolia (aluminizowana płachta, zatrzymująca ciepło do owinięcia się na biwaku)
  • kubek (najlepiej stalowy; plastikowy jest OK ale nie da się w nim grzać niczego)
  • menażka stalowa z uchwytem
  • sztućce stalowe
  • otwieracz do konserw i butelek, ew. korkociąg
  • palnik gazowy z zapasowym kartuszem, ew. gazowa lampa biwakowa
  • zapałki lub zapalniczka
  • składany, miękki pojemnik na wodę (10-20 l)
  • ręcznik, przybory toaletowe
  • aspiryna, środki przeciwbólowe, plastry, woda utleniona, węgiel lekarski, wapno (działa przeciwuczuleniowo i minimalizuje ryzyko wstrząsu po ukąszeniu przez owady)
  • środek odstraszający owady w aerozolu
  • telefon komórkowy - choćby po to, żeby móc zadzwonić na numer alarmowy 112! Aha: nie zapomnij ładowarki :)
  • mapy, GPS jak ktoś ma i lubi
  • aparat fotograficzny i duuużo pamięci i akumulatorki/ładowarka do aparatu cyfrowego, filmy jeśli ktoś jeszcze używa analogów ;-)
  • namiot (czasem wystarczy płachta namiotowa, a czasem da się spać pod gołym niebem...)
  • jedzenie: proteina sojowa, makaron, szybko gotujący się ryż, chińskie zupki błyskawiczne itp.

A oprócz tego - rowerowy zestaw-niezbednik, przydatny także podczas weekendowych wypadów za miasto. Mieści się w torbie na kierownicę czy pojemniku mocowanym pod siodłem czy górną rurą ramy:

  • pompka
  • łatki i klej do łatek
  • zapasowa dętka (a na dłuższe trasy także zapasowa opona)
  • podstawowe klucze - w tym imbusy i klucz do nypli
  • imadło do łańcuch
  • smar do łańcucha (na dłuższe trasy)
  • zapasowe baterie i żarówki do reflektorka rowerowego, na wyprawy dłuższe niż dzień - ładowarka do akumulatorów
  • telefon komórkowy (np. aby w razie wypadku zadzwonić na numer alarmowy 112)
  • czekolada (przydaje się w sytuacjach kryzysowych, kiedy na przykład przemęczymy czy wyziębimy organizm)
  • gaz (żel) pieprzowy lub łzawiący (na atakujące psy)
Na dłuższe trasy warto wziąć też zapasowe linki do hamulców i przerzutek oraz komplet klocków hamulcowych a także zapasowe szprychy, nyple, klucz do nypli i ewentualnie narzędzia do ściągania wielotrybu (klucze, "bacik") gdyby pękły szprychy od jego strony. Oczywiście, jeśli jedziemy w grupie, niektóre elementy niezbędnika możemy dzielić wspólnie - np. wystarczy jeden komplet narzędzi, zapasowa opona może być jedna na kilka rowerów o tym samym rozmiarze kół itp. Przy wyjazdach grupowych czy na dalsze trasy, warto pomyśleć o przyczepce rowerowej!

Marcin Hyła


Powrót na górę strony