Uwagi techniczne: sprzęt na wyprawę

Ważę prawie 100 kilogramów przy wzroście 187 cm i wiozłem około 25 kilo bagażu (w porywach może wiecej - kupowałem dużo napojów na drogę, czasem nawet 4-5 litrów). Mój rower to trekingowy Marin model San Rafael z 1999 roku na ramie stalowej (Cr-Mo) Ovation ze sztywnym widelcem stalowym Cr-Mo i z osprzętem Shimano Alivio i nieprodukowanym obecnie Shimano STX. Korby 170 mm pracują z zębatkami 48-38-28. Używam zwykłego, dość szerokiego i podejrzanie skrzypiącego siodła Marin. Od tego roku mam nowe podwozie: koła na obręczach stożkowych (aerodynamicznych) Rigida 28 cali (700cc) i piastach Shimano Deore LX z 36 szprychami o klasycznym zaplocie na trzy krzyże. Podczas opisywanej wyprawy tylna obręcz nieco się wykrzywiła, ale bez konieczności zmiany ustawienia hamulców V-brake. Do rozcentrowania doszło prawdopodobnie na odcinku Werchrata - Hrubieszów, gdy na stromych zjazdach rozwijałem większe prędkości na bardzo dziurawym asfalcie. Opony to Schwalbe Marathon 700x38 z kevlarowym wkładem i odblaskowymi bokami. Przednia uległa kiedyś nacięciu z boku, podkleiłem je klejem "superglue" i wytrzymała trasę bez problemów. W trakcie jazdy ponowiłem podklejenie po najbardziej dziurawym i kamienistym odcinku (Sanok - Przemyśl - Hrubieszów) bo jednak nacięcie zaczęło się rozłazić i opona trochę wypuczała się z boku. W Hrubieszowie na wszelki wypadek kupiłem zapasową oponę Kenda 700x38 za 16 złotych ale nie musiałem jej używać. Po 800 km wyprawy (i łącznym przebiegu rzędu 1500-2000 km) bieżnik obu Marathonów jest praktycznie nienaruszony.
Marin gotowy do drogi
Hamulce przednie to Shimano Deore LX z wymiennymi okładzinami. Okładziny zużyły się niemal całkowicie, w dodatku niesymetrycznie (niestety, z jakiegoś powodu nie udało mi sie ustawić klocków idealnie równolegle do obręczy; być może wynika to z nietypowego ustawienia piwotów w widelcu Marina albo jakiegoś mojego błędu). Hamulce tylne Deore ze zwykłymi wymiennymi klockami po pierwszych dwóch dniach błotnych i deszczowych (Zagórz - Sanok - Przemyśl i jazda po Przemyślu) starły się na zero. W Hrubieszowie kupiłem nowe klocki Deore i wymieniłem je. Niestety, w żadnym sklepie po drodze nie było wymiennych okładzin do hamulców Deore LX.

Do wożenia bagażu używam sakw firmy Ortlieb model Back Roller Classic (tył) wieszanych z boku tylnego bagażnika, worka Ortlieb Dry Bag układanego na górze bagażnika i mocowanego gumami - ekspanderami oraz polskich sakw Crosso model Dry (przednich) wieszanych na przednim bagażniku typu low-rider. Niestety, po powrocie z wyprawy w jednej z sakw Crosso znalazłem przetartą podłużną dziurę w dolnej części z boku i niewielką dziurkę w dnie. Jest to problem, bo sakwy powinny być całkowicie wodoszczelne. Nie chodzi tylko o deszcz, ale również częste przekraczanie głębokich kałuż. Spróbuję je jakoś załatać czy podkleić. Sakwy Crosso sprawiły na mnie wrażenie wykonanych z mniej solidnego materiału, niż Ortlieb. Nie słyszałem jednak, aby ktokolwiek miał z nimi podobny problem. Aby oddać sprawiedliwość, przednie sakwy mogą być bardziej narażone na przetarcie bo znajdują się po prostu niżej niż tylne a podczas jazdy w lesie czy w terenie można łatwo nimi o coś zaczepić. Dlatego warto mieć ze sobą klej i specjalistyczne łatki i codziennie sprawdzać stan sakw. Aha - mocowanie Crosso na bagażniku wydaje się poniekąd łatwiejsze niż Ortlieba. Haki Crosso nie mają żadnych części ruchomych, tylko dolny hak jest zaczepiony na elastycznej gumie. Jednak zarazem sakwy Crosso są mniej sztywne i nie da się ich wieszać równie elegancko, jak Ortlieby, które są bardzo sztywne od strony haków i idealnie same przylegają do pręta bagażnika.

Z przodu używam aluminiowego bagażnika low-rider nieznanej firmy. Kupiłem go kiedyś w Holandii. Z tyłu mam doskonały bagażnik niemieckiej firmy SL Bike z prętów aluminiowych - model Tournee Trekking LK 895. Jego nietypowa konstrukcja umożliwia wieszanie sakw wyraźnie niżej i bardziej z tyłu, niż w przypadku większości bagażników. Obniża to środek ciężkości układu rower-rowerzysta i zwiększa przestrzeń między piętami buta a sakwami. Ci, którzy mają duży numer buta i korzystają z korb 175 mm wiedzą, jakim problemem może być niedopasowanie sakwy do napędu roweru i nóg rowerzysty. Sakwy i buty niszczą się natychmiast, nie wspominając o niewygodzie czy wręcz niemożliwości jazdy. Dodatkowo, w ten sposób mocowanie i zdejmowanie sakw Ortlieb jest zupełnie niezależne od umieszczenia na górze bagażnika namiotu czy worka mocowanego ekspanderami i znakomicie ułatwia logistykę podczas np. wprowadzania roweru do pociągu. Sprawdza się też na biwaku, bo sakwy łatwiej otwierać nie zdejmując ich z roweru. Co prawda producent ostrożnie twierdzi, że ten model bagażnika nie jest kompatybilny z systemem mocowania QL-1 Ortlieba (czyli stosowanym właśnie w moich Back Roller Classic) tylko z nowszym QL-2 ale w praktyce okazało się, że nie było z tym najmniejszego problemu. Sakwy rzeczywiście nie są mocno zaczepione stabilizatorem od dołu, ale ponieważ spoczywają na bagażniku nie wisząc pionowo, ale nieco leżąc i opierając się na bokach bagażnika, żadnego problemu po drodze nie stwierdziłem.

Na kierownicy wieszam torbę firmy Deuter, wykonaną z Cordury z przyczepianym na górze rzepami przeźroczystym mapnikiem. W tym roku plastikowy mapnik się rozdarł (pewnie da się podkleić), jednak najgorsze było to, że torba nie wytrzymała deszczu i przemokła wraz z zawartością. Na szczęście ani telefon komórkowy, ani ładowarka, ani aparat nie zamokły, zawilgły jednak ich pokrowce. Producent przewidział dodatkową, żółtą osłonę przeciwdeszczową ale jej używanie uniemożliwia korzystanie z mapnika, który jest potrzebny także w deszczu. Nie jest to dobre rozwiązanie. Torby Ortlieb serii Ulitmate wydają się lepsze.

Jako oświetlenie tylne używam popularnych czerwonych lampek diodowych Cateye (modele TL-120 i TL-170 - akurat mam oba ;-). Ponieważ wypchany śpiworem Dry Bag całkowicie zasłonił migajkę mocowaną do sztycy podsiodłowej, zaczepiałem ją klipsem na szlufce w dnie worka Dry Bag umieszczonego podłużnie na wierzchu bagażnika. Innym rozwiązaniem oświetlenia tylnego będzie zapewne kupno torby podsiodłowej, np. Small Aero Wegde Pack firmy Topeak - pozwala ona zawiesić migajkę na szlufce nieco wyżej, niż jest mocowana obecnie, ale jak ktoś jest niski i ma siodło tuż nad bagażnikiem, to światło tylne i tak musi wieszać na bagażach. Torby podsiodłowej nie mam, ale kupię, bo wydaje mi się dobrym rozwiązaniem do przechowania narzędzi (dętki, łatki, imbusy, klucz do nypli itp.) które powinny być łatwo dostępne a obecnie niepotrzebnie obciążają torbę na kierownicy.

Jako oświetlenie przednie używam pozycyjnego białej lampki diodowej SMART Polaris. Daje ona charakterystyczne, upiornie błękitnobiałe światło skierowane równolegle do jezdni (nie oświetlające jej, tylko skierowane prosto w oczy kierowcy). Polarisa używam zwłaszcza o zmierzchu, kiedy nie wszystkie samochody włączają jeszcze światła i w szarówce rowerzysta może być zupełnie niewidoczny. W nocy do oświetlania drogi stosuję klasyczny bateryjny halogen Cateye HL500II na cztery paluszki lub akumulatory "AA". Ponieważ ich czas pracy jest bardzo ograniczony (1-1,5 godz.) w koszyku na bidon wożę dodatkowy zestaw czterech grubych baterii paluszkowych rozmiar "D" (R-20) w specjalnym pojemniku Cateye. Zgodnie z danymi producenta, w ten sposób czas pracy HL500II można wydłużyć do 12 godzin. Nie bardzo w to wierzę, ale na pewno jest to bezpieczniejsze rozwiązanie, zmniejszające ryzyko jazdy w kompletnej ciemności. HL500II sprawdził się podczas jazdy w nocy i w deszczu na szosie (w tym ok. 40 km trasy do Hajnówki i z Hajnówki do Białowieży) a także kilku szlakach terenowych.

Na trasie szalenie ważne są odblaski i dobrze widoczny ubiór rowerzysty. Dlatego wszystkie sakwy mam w kolorze czerwonym, odcinającym się od zieleni pól i lasów i szarości budynków (chociaż w zasadzie gdybym kupował jeszcze raz, wybrałbym nie czerwone a żółte - choćby dlatego, że na wsi można trafić na rozjuszonego byka urwanego z postronka a żółty jest najczęściej jednak lepiej widoczny niż czerwony ;-). Sakwy Ortlieb mają z przodu i tyłu znakomite, wielkie białe odblaski firmy 3M, a Crosso - żółte nieco mniejsze i gorzej widoczne, ale też dobre. Sakwa Deuter ma odblask 3M z przodu. Niestety, w deszczu jest on zasłonięty nakładką przeciwdeszczową - na szczęście jasnożółtą. Na bagażniku SL Bike z tyłu mam duży prostokątny czerwony odblask z homologacją niemiecką, a w pedałach - żółte odblaski widoczne z przodu i tyłu. Opony Schwalbe Marathon mają z boków zatopiony cienki biały pasek odblaskowy z tworzywa firmy 3M co poprawia widoczność rowerzysty na skrzyżowaniach i zakrętach. Dodatkowo, używam bialej opaski odblaskowej na lewą rękę (w ten sposób znacznie lepiej widać np. sygnalizowanie ręką zamiaru skrętu w lewo). Mam nadzieję, że kiedyś uda mi się kupić odblaskową uprząż, tzw. koalicyjkę - pas odblaskowy na biodra połączony z pasem biegnącym ukośnie przez plecy i piersi.

Staram się unikać ciemnego ubrania na rowerze. Co prawda moje spodenki kolarskie są czarne, ale mają zatopione kilkaset kropek z odblaskowego tworzywa 3M. Na trasie używam koszulek
białych albo w kolorze ostro pomarańczowym, doskonale odcinającym się od ciemnej zieleni, błękitu nieba lub szarości budynków. Nie używam kasku rowerowego, ale gdybym miał wybierać, to wybrałbym żółty: najlepiej widoczny w nocy i o zmierzchu a także w ciągu dnia na tle asfaltu czy zieleni. W słoneczne, upalne dni żółte powierzchnie nagrzewają się znacznie mniej, niż ciemne - co może ograniczyć ryzyko udaru. Na kask warto też nakleić taśmę odblaskową 3M - głowa rowerzysty jest widoczna z dalszej odległości, niż reszta postaci, zwłaszcza gdy np. rowerzysta jest zasłonięty wzgórzem.

Aha - wszędzie ze sobą wożę solidne zapięcie rowerowe Abus Granit X-Plus HB-54. Waży sporo, ale dzięki niemu rower można bezpiecznie zostawić w wielu miejscach nie ryzykując kradzieży. Przydaje się też w pociągach, gdzie czasem rower warto zaczepić o klamkę drzwi, żeby po prostu się nie przewracał.

Straty i uszkodzenia podczas 800 km wycieczki po wschodniej granicy Polski:
Zobacz propozycję przebiegu długodystansowego szlaku rowerowego Polski Egzotycznej

Zobacz opis ostatniego dnia wyprawy Polski Egzotycznej 2004

Polska Egzotyczna Rowerem 2004 - tutaj