Jak
jeździć?
Jazda rowerem po mieście jest czynnością
bezpieczną i wykonalną, pod warunkiem wszakże zachowania koncentracji i
przedsięwzięcia kilku niezbędnych kroków. Oczywiście, dla osoby, która
od dawna nie jeździła na rowerze, pierwszy kontakt z ruchliwą ulicą wielkiego
miasta z perspektywy rowerowego siodełka będzie silnym przeżyciem. Tym
niemniej, można te silne przeżycia na jezdni ograniczyć, stosujac się do
przepisów kodeksu drogowego i kilku zasad zdrowego rozsądku (niestety,
nie zawsze zbieżnych z kodeksem drogowym).
Poniżej przedstawiamy kilka dobrych
rad: ogólne uwagi, jak jeździć w mieście, poradnik
dla jeżdżących w deszczu oraz wiatyk dla rowerowej
ekstremy, poruszającej się na rowerze w zimie.
Uwagi ogólne
-
Na drodze zawsze obowiązuje zasada
ograniczonego zaufania - w przypadku rowerzysty można ją z przymrużeniem
oka przedstawić w taki sposób, że "większy ma zawsze rację/ pierwszeństwo".
-
Podstawą bezpieczeństwa jest
kontakt
wzrokowy. Ty musisz widzieć kierowców i oni muszą widzieć Ciebie. Musicie
nawzajem przewidywać swoje manewry. Dlatego ważne jest, żeby rowerzysta
był ubrany w jasne ubranie (najlepiej widoczny jest kolor żółty, stąd na
przykład w warunkach widoczności ograniczonej np. przez deszcz warto nosić
żółtą - a nie zieloną czy czarną - kurtkę lub pelerynę przeciwdeszczową)
i żeby był dobrze oświetlony. Rowerzysta skręcający w lewo musi zamiar
skrętu sygnalizować w sposób jasny i upewniać się, że został dobrze zrozumiany.
W ciemności wysunięta w lewo ręka, sygnalizująca zamiar skrętu jest słabo
widoczna - warto nosić na niej odblaskową opaskę.
-
Rowerzysta jako słabszy uczestnik ruchu
musi być asertywny. Nie może dać się zepchnąć na krawężnik i musi
pozostawić sobie pole manewru. Dlatego wskazane jest poruszanie się około
jednego metra od pobocza - w przypadku niespodziewanej dziury w nawierzchni
będzie większa szansa, że da się ją ominąć z dwóch stron. Podobnie, jeśli
wyprzedzający rowerzystę samochód znajdzie się zbyt blisko niego, zawsze
będzie dość przestrzeni dla manewru unikowego. Oczywiście, zawsze ważne
jest, aby rowerzysta był przy tym dobrze widoczny.
-
Jazda wzdłuż nieregularnie zaparkowanych
przy krawężniku samochodów to dobry sprawdzian na asertywność. Jazda
na wprost jest naszym prawem - a nawet obowiązkiem. W żadnym wypadku nie
powinniśmy skręcać w prawo w lukę między zaparkowanymi samochodami, ustępując
miejsca samochodowi za nami.Po prostu przepuszczając jeden samochód, narażamy
się na to, że jadący za nim nie zdąży zahamować, kiedy będziemy próbowali
wjechać na główny pas ruchu, żeby wyminąć najbliższy zaparkowany pojazd.
Kierowcy kolejnych jadących za nami aut najprawdopodobniej nie widzieli
nas - a skutki tego mogą być tragiczne.
-
Choć nie jest to zgodne z przepisami
i drażni wielu kierowców, to na skrzyżowaniach z sygnalizacją świetlną
rowerzyści powinni (ostrożnie!) wymijać stojące na światłach samochody
i zajmować pozycję oczekującą tuż przed skrzyżowaniem. Paradoksalnie poprawia
to bezpieczeństwo - kierowcy widzą rowerzystów przed skrzyżowaniem, a ponadto
dzięki temu przez skrzyżowanie samochody i ruszające z "najlepszych pozycji
startowych" rowery przejeżdżają z podobnymi prędkościami, co zmniejsza
ryzyko kolizji. Co więcej, dzięki temu manewr skrętu w lewo na skrzyżowaniu
jest dla rowerzystów mniej ryzykowny, a dla kierowców - jeśli rowerzysta
pokaże taki zamiar - dużo bardziej czytelny.
-
Jazda po chodniku jest dopuszczana
przez kodeks drogowy, jeśli na danej ulicy dopuszczona jest prędkość powyżej
60 km/godz. a rowerzysta będzie ustępował pierwszeństwa pieszym. Tym niemniej,
w wielu przypadkach jazda chodnikiem wynika ze zdrowego rozsądku - np.
na poboczu jezdni są ogromne kałuże, przy krawężniku stoi kilka autobusów,
oczekujących na wolne miejsce przy przystanku, na ulicy są głębokie śnieżne
koleiny z szynami tramwajowymi itp. Trzeba pamiętać, że sam wjazd na krawężnik
jest potencjalnie ryzykowny i przy większych szybkościach silnie niszczy
rower. Płyty chodnikowe potrafią być zdradliwe. Oczywiście, jeśli dzięki
temu możemy bezpiecznie jechać np. przez park, to jest to sensowne, ale
często jednak jazda ulicą między samochodami jest szybsza i - paradoksalnie
- wygodniejsza.
-
Często w śródmieściach dużych miast
rowerzyści mają do wyboru jazdę ruchliwą, zakorkowaną ulicą, albo jazdę
trasą krótszą (niekiedy znacznie), mniej ruchliwą - ale jednokierunkową,
i to pod prąd. Często prowadzi to do ewidentnego łamania przez rowerzystów
przepisów. Takie zachowanie - jeśli już do niego dochodzi - powinno być
bardzo ostrożne, zwłaszcza, jeśli na takiej ulicy jest dopuszczona prędkość
powyżej 30 km/godz. Zawsze należy w takiej sytuacji ustępować pierwszeństwa
jadącym samochodom. Warto tutaj zauważyć, że pasy dla rowerów "pod prąd"
ulic jednokierunkowych są standardem w wielu krajach - od Holandii przez
Niemcy po Szwajcarię.
-
Ubiór rowerzysty powinien być
dostosowany do geometrii roweru i stylu jazdy. Ma to szczególne znaczenie,
kiedy zaskoczy nas niepogoda. Kurtka nie powinna krępować naszych ruchów,
a kaptur - ograniczać widoczności. Torba czy plecak nie powinny w żadnym
stopniu ograniczać ruchów - dlatego warto rozważyć zamontowanie w rowerze
bagażnika z koszykiem czy sakwami.
-
Bardzo istotne
są odblaskowe detale ubioru, takie jak np. zdejmowane opaski na rękaw
czy nogawkę spodni (mogą dodatkowo chronić przed wkręceniem się spodni
w łańcuch). Właściwie rowerzysta powinien wyglądać na jezdni jak bożonarodzeniowa
choinka, ima bardziej będzie zwracał uwagę kierowców, tym lepiej. Warto
zwrócić uwagę, że takie odblkaskowe elementy (taśma, rzepy 3M a nawet zwykłe
światło odbalskowe) są często lepiej widoczne z dalszej odleglości, niż
oświetlenie elektryczne, zasilane z dynamo czy baterii.Odblaskowa opaska
na lewym rękawie kurtki gwarantuje nam, że kierowcy zauważą w ciemności
naszą wyciągniętą rękę, sygnalizującą zamiar skrętu w lewo.
-
Rower powinien być sprawny technicznie.
Uchodzący za zacofane rozwiązanie hamulec typu "kontra" działa bez względu
na deszcz czy śnieg, podczas gdy hamulce roweru górskiego mogą w takich
warunkach reagować z niespodziewanym opóźnieniem - a w przypadku wielu
tańszych, gorszej jakości rowerów - wcale.
-
Ulica, zwłaszcza w mieście, nie
jest miejscem sportu czy zabawy. Jazda rowerem w kilka osób często
prowokuje niebezpieczne sytuacje, do których nigdy nie dochodzi przy jeździe
w pojedynkę - rowerzyści nie tylko rozmawiają ze sobą, co odwraca ich uwagę,
ale też często jadą zbyt blisko siebie i próbują się wyprzedzać.
Rowerem w deszczu
Jazda rowerem w niesprzyjających
warunkach atmosferycznych (deszcz, mżawka) nie musi być męcząca. Wystarczy,
aby rower był technicznie przygotowany do jazdy w deszczu - miał błotniki
z chlapaczami, hamulce i przerzutki odporne na wilgoć, sprawne oświetlenie
niezależne od pogody, a rowerzysta był ubrany w odpowiedni sposób. O ile
intensywne opady deszczu warto przeczekać w jakimś schronieniu (choćby
dlatego, że intensywny deszcz szybko mija), o tyle dobry strój przeciwdeszczowy
może spowodować, że rowerzysta zmoknie mniej, niż na przykład pieszy, czekający
na przystanku na autobus.
-
Ubiór przeciwdeszczowy.
Istnieje wiele możliwości zabezpieczenia
się przed deszczem. Gumowane sztormiaki, foliowe płaszcze, goreteksowe
"oddychające" kurtki i spodnie - każde z tych rozwiązań ma swoje zalety
i wady i może być stosowane z powodzeniem w zależności od upodobań rowerzysty.
Warto jednak zwrócić uwagę na kilka szczegółów:
-
W deszczu pogarsza się widoczność.
Dlatego jest bardzo wskazane aby ze względów bezpieczeństwa strój przeciwdeszczowy
miał jasny kolor (najlepiej jaskrawożółty) i elementy odblaskowe.
-
Padający deszcz szczególnie przeszkadza
noszącym okulary - stąd warto zadbać o kaptur czy czapkę z daszkiem, który
przynajmniej częściowo uchroni szkła od deszczu.
-
Warto też - przynajmniej do jazdy w
mieście - pomyśleć o przeciwdeszczowej pelerynie, która może być stosowana
niezależnie od ubioru, który nosi rowerzysta i która - przynajmniej częściowo
- chroni przed deszczem także spodnie i buty. Istnieje kilka modeli peleryn
rowerowych, niektóre mają krój "dzwonu" i lepiej chronią przed deszczem
z boku, ograniczając jednak swobodę manewru i narażając rowerzystę na boczny
wiatr, inne zaś są wycięte po obu stronach i pozwalają na przykład na sygnalizację
skrętu w lewo, ale nie chronią dobrze przed silnym deszczem zacinającym
z boku.
-
Osprzęt i technika jazdy
W deszczu najczęściej gorzej sprawują
się najbardziej rozpowszechnione hamulce zewnętrzne (cantilevery, a nawet
V-breake) oraz najpopularniejsze rodzaje rowerowych prądnic, ślizgające
się po oponie czy obręczy koła. Niesprawność hamulców najbardziej odczuwają
osoby cięższe, których masa powoduje, że do zatrzymania roweru potrzeba
jest wiecej energii.
-
Najpewniejsze rodzaje hamulców to wszelkie
hamulce wewnętrzne - od najprostszej "kontry" przez wszelkie hamulce bębnowe
i tarczowe. Również węwnętrzna prądnica, umieszczona w piaście koła wydaje
się najmniej narażona na warunki atmosferyczne.
-
W deszczu należy unikać przejeżdżania
- zwłaszcza szybkiego -przez kałuże. Najczęściej nie wiadomo, jak
są głębokie; niekóre z nich mogą kryć głębokie dziury, kóre mogą spowodować
wywrócenie się rowerzysty. Mokra nawierzchnia jest ciemniejsza i gorzej
są na niej widoczne wszelkie nierówności - to kolejny argument za wolniejszą
jazdą.
-
Zostawiając na dłużej rower na ulicy
czy w niezadaszonym miejscu, warto owinąć siodełko foliową torbą - w ten
sposób nie zamoczy go deszcz i nie będziemy musieli jechać w spodniach
mokrych na siedzeniu.
Rower w zimie
tak wyglądają ślady rowerów na sniegu...
Doświadczeni zimowi rowerzyści twierdzą,
że paradoksalnie, w najtrudniejszych warunkach pogodowych kierowcy jeżdżą
bardzo ostrożnie, a na śniegu rowerzysta jest dużo lepiej widoczny. Zimowe
podróżowanie rowerem wymaga trzech rzeczy: przygotowania roweru, ciepłego
ubrania oraz gotowości do radzenia sobie z wszelkimi przeciwnościami.
-
Specjalne przygotowanie roweru
jest konieczne głównie stąd, że w zimie wszystkie części niszczą
się w szalonym tempie, co wynika z solenia i piaskowania dróg. Stąd zalecana
jest wręcz wymiana osprzętu na znacznie gorszy i zakonserwowanie droższego
do wiosny. Niektórzy doradzają nawet zakup roweru typu "ukraina" czy składaka.
W zimie, a zwłaszcza w śniegu, często zawodzą hamulce szczękowe (i to zarówno
klasyczne "cantilevery", jak i legendarne "V-brakes") - po prostu zapychają
się śniegiem, stąd lepsza okazuje się tradycyjna kontra lub hamulce bębnowe.
Z podobnego powodu zawodzi w zimie dynamo - choć znów nie dotyczy to modeli
w piaście. Z powodu zimna szybko wyczerpują się baterie lampek - dlatego
niektórzy wożą baterie pod ubraniem, łącząc je z reflektorkiem kabelkami
podłączonymi do reflektora domowymi sposobami.
-
W sytuacji, kiedy na drodze jest
bardzo ślisko, należy obniżyć siodełko (a przez to środek ciężkości)
i spuścić nieco powietrza z opon, co poprawi przyczepność. Wydaje się,
że w niestabilnych sytuacjach na śliskiej nawierzchni znacznie łatwiej
balansować rowerem, którego kierownica położona jest nieco wyżej. Odnośnie
"nosków" w pedałach i pedałów zatrzaskowych typu SPD zdania są podzielone.
-
W zimie rower musi mieć błotniki.
O ile nie jest to takie oczywiste podczas silnych mrozów, o tyle podczas
roztopów brak błotnika spowoduje całkowite zniszczenie ubrania. W zimie
najlepsze są błotniki długie, sięgające nisko. Jeśli ich nie mamy, to można
próbować eksperymentować z kawałkiem plastiku, mocowanym do bagażnika -
ale generalnie należy się spodziewać potężnych przebarwień na ubraniu.
-
Jeśli chodzi
o ubranie, to bezdyskusyjnie najistotniejszą rzeczą są ciepłe rękawiczki,
szalik, czapka z daszkiem (chroniącym przez zacinającym śniegiem - ważne
zwłaszcza dla okularników) oraz - przy silnych mrozach - wełniane ochraniacze
na kolana. Pozostałe elementy ubioru są w zasadzie obojętne, przy czym
oczywiście wskazane są oddychajace kurtki sportowe. Holendrzy w największe
śniegi masowo podróżują na rowerach w długich płaszczach, więc nie jest
to jak się okazuje, niemożliwe.
-
W zimie
może nas za to zaskoczyć... zamarznięty zamek kłódki czy klamki hamulca.
Takie wrażliwe miejsca warto więc konserwować regularnie np. sprayem WD-40.
Aby nie zaskoczyła nas śliskość nawierzchni i nasza na nią reakcja, warto
wziąć rower i "popróbować na sucho" jazdy na lodzie i w śniegu. Przypomina
ona nieco jazdę po piasku, więc ci, którzy podczas letnich wycieczek klęli,
zagrzebując się w piaszczyste koleiny, mają już niejakie doświadczenie.
W zimie bardzo gwałtownie może zmieniać
się jakość nawierzchni.
Jezdnia, która cały czas miała świetnš przyczepność, nagle może ją stracić
na amen i jest to bardzo niebezpieczne. Zwłaszcza dotyczy to bardzo zdradliwych
nawierzchni przysypanych świeżym śniegiem. Dlatego należy jeździć dużo
wolniej, niż w lecie. Kiedy rower zaczyna się ślizgać, nie można wykonywać
żadnych gwałtownych ruchów, zwłaszcza próbować skręcać. Można natomiast
próbować podeprzeć się nogą - dzięki trzem punktom oparcia system rower
- rowerzysta jest absolutnie nie do przewrócenia.
No i zawsze należy pamiętać, że
jeśli warunki drogowe są zupełnie nie do zniesienie, zaspy za wysokie a
lód za śliski - po prostu można zejść z roweru i dalej udać się pieszo.
No, a dla równowagi nie należy zapominać, że w okresie roztopów dzięki
rowerowi można poruszać się po mieście dosłownie suchą stopą - chyba, że
się zagapimy i zsiądziemy z niego pośrodku kałuży...
fotografie - Marcin
Hyła, Miasta dla rowerów, wszelkie prawa zastrzeżone