[24.06.2001] Obowiązkowe kaski dla rowerzystów - to tylko jeden z dotyczących rowerzystów pomysłów, które pojawiają się w nowelizowanym przez Sejm Prawie o Ruchu Drogowym. Komentarz i informację na ten temat przygotowała warszawska grupa sieci Miasta dla Rowerów tutaj. Cała strona warszawska A rowery swoją drogą... znajduje się tutaj. Na portalu Interia.pl odbyła się sonda na temat kasków.

Ogromną większość użytkowników rowerów w Polsce stanowią niezamożni mieszkańcy małych miejscowości i wsi (patrz badanie OBOP w dziale opinie). Rozumiemy, że w sytuacji wzrostu przestępczości w Polsce policja musi mieć jeszcze jeden pretekst do tego, żeby udowadniać podatnikowi, jak świetnie pracuje za jego pieniądze a np. poszukiwanie zabójców ś.p. komendanta Papały to za małe wyzwanie dla sił porządkowych - teraz zajmą się łapaniem starszych pań jadących bez kasku na rowerze  do sklepu GS na wsi.

Inny problem to promocja codziennego wykorzystania roweru. W sytuacji obowiązku kasków promocja taka zupełnie nie trafi na przykład do kobiet, które nie lubią sobie niszczyć fryzury. A w krajach rowerowych (Dania, Holandia, Niemcy, Szwajcaria) to właśnie kobiety stanowią większość rowerzystów. Tymczasem w nielicznych krajach świata, gdzie wprowadzono obowiązek używania kasku przez rowerzystów (Australia, Nowa Zelandia) jedyny mierzalny rezultat, który uzyskano - to spadek liczby rowerzystów o połowę i to przy bardzo niskim poziomie wykorzystania rowerów. Negatywne stanowisko w/s obowiązku kasków rowerowych zajmuje też Europejska Federacja Cyklistów.

Niestety, obowiązkowe kaski to nie jedyny poważny błąd proponowany w nowelizacji. Inne błędy to odebranie pierwszeństwa ścieżkom rowerowym biegnącym wzdłuż ulic z pierwszeństwem przejazdu oraz przymus korzystania ze ścieżek rowerowych wzdłuż ulicy - bez względu na ich jakość i przebieg. Oznacza to, że rowerzysta będzie musiał jechać bylejaką (nawet zagrażającą zdrowiu i życiu - są takie w Polsce) ścieżką rowerową i zatrzymywać się na każdym skrzyżowaniu z ulicą poprzeczną. Za korzystanie z ulicy - często niestety wygodniejszej, a przy proponowanym rozwiązanu prawnym z pewnością szybszej - grozić będzie mu mandat. W takiej sytuacji tworzenie przyjaznej dla rowerów infrastruktury rowerowej w miastach mijać się będzie z celem, co oznacza klęskę poprawnego planowania i zarządzania miastami.

Jak na ironię, ta sama nowelizacja proponuje słuszny postulat ograniczenia prędkości w terenie zabudowanym do 50 km/godz - jak widać, nie da się w Polsce zrobić nic porządnie od początku do końca.

Marcin Hyła